środa, 18 maja 2011

Czwartek 11 Maja , Godz 16

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Ludwika ledwie zdążyła na przygotowany przez skruszoną memę prawie świąteczny obiad . Zjedliśmy przystawkę , zupe , drugie i trzecie danie + jabułecznik z herbatą . Ludwika najbezczelniej zażądała za mycie dwa piędziesiąt . Ustąpiłam , bo garów dużo , ale było mi nie na rękę . Ledwie weszłam do swojego pokoju , w kuchni rozległ się okropny wrzask i coś stukneło o podłogę . Wszyscy troję rzuciliśmy się na ratunek . Na podłodze leżał duży , kuchenny nóż , na który z palca Ludwiki kapała prawdziwa , czerwona krew . Ludwika przecieła nim gumową rekawiczkę razem z palcem . Mama zabrała garnotłuka do łazienki ,  a zmywanie bohatersko dokończył tata  ,, zbrodnia i kara " -pomyślałam nie bez złośliwej satyswakcji . Zbrodnia - to zażądanie dodatkowych piędziesięciu groszy . 
Kara - to przecięty palec . Życie jest jednak sprawiedliwe . ! ! 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz