wtorek, 17 maja 2011

Sroda 10 Maja , Godz 14

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Ze szkoły wracam z Adą . Rozstałyśmy się przy jej bloku . Już na klatce schodowej poczułam zapach spalenizny , a kiedy weszłam do mieszkania , znalazłam się w tumanach buroniebieskiego , gryzącego , gorzkiego dymu . Krztusząc się , dopadłam najbliższych okien i otworzyłam je na oścież . Potem otworzyłam okna w przeciwległych pokojach , żeby zrobić przeciąg . Najgorzej było w kuchni , ale tu się wszystko wyjaśniło . Ktoś ( nie ktoś , tylko mama ) zostawiła na malutkim płomyczku garnek z rosołem . Rosół się wygotował , mięso spiekło na żużel , a garnek rozżarzył do czerwoności , ale się nie zapalił . Smród nie do wytrzymania ! ! ! W całej klatce zrobił się popłoch . Musiałam się gęsto tłumaczyć i usprawiedliwiać , i to w cale nie za siebie . Na ławce przy piaskownicy czekałam na rodziców . Mama z wypiekami na twarzy pobiegła sprawdzić mieszkanie , a potem z przeprosinami szła od sąsiada do sąsiada . Ludwika nie była świadkiem tych ekscytujących wydarzeń , bo dopiero po osiemnastej wróciła z  pływalni . Za to obiad zjedliśmy w pizzerii ! ! ! Zamówiłam hawajską . Z ananasem . Taką najbardziej lubię . A mama jakoś nie narzekała , że to taka niezdrowa żywność , pełna konserwantów , kalorii i cholesterolu . ! ! ! 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz